Za oknem przyciemnione światło oświetla nocne powietrze przepełnione atmosferą spokoju i snu. Szyny śpiące od wielu lat na ziemi, nie mające przed sobą żadnych perspektyw zmiany swego miejsca zamieszkania, tęsknią za starymi czasami w których były komuś potrzebne. Teraz odpoczywają po ciężkiej pracy. Już kolejny miesiąc. Może to emerytura? Coraz bliżej okna znajduje się to coś. Nie wiem jak to nazwać. Wszystko. Nic. Zimno... a może po prostu tak jak nakazuje tradycja – powietrze? Choć coraz bliżej środka, wydaje się jakby to nie było tak naprawdę to czym jest w oczach. Jest to inny świat, miliony innych światów znajdujących się w zasięgu ręki. Wystarczy machnąć – a poruszysz je – zaczną wirować, uderzać o siebie, tworzyć niedostrzegalny dźwięk. Falę która uderza w każdą komórkę, każdy atom, każdy świat z osobna... Powodująca nie wiem co, ty pewnie też nie wiesz. Powoli zanurzasz się w otchłań, zaczynasz widzieć to o czym nie wiesz – śnisz. Śpisz teraz spokojnie kreując swój intymny świat nie zdając sobie sprawy z tego, że można tak zawsze... masz zakodowane w sobie że trzeba żyć, czyli zdobywać, szukać, krytykować, pracować, wegetować... masz w sobie całą masę różności, z których istnienia nie zdajesz sobie sprawy. Zastanawiałeś się kiedyś nad tym? Że można inaczej? Zamknij oczy i spróbuj zastanowić się nad tym, spojrzeć na inne rzeczy z innej perspektywy. Stań na głowie, przechyl ją. Krzyknij. Wyjdź teraz z domu i zrób coś czego nie robiłeś przedtem. Stań w miejscu i popatrz na pędzący świat... Czy nie mógł by stanąć na chwilę? Zwolnić, zacząć żyć – nie wegetować?

(...)