Zakładam okulary, aby nie było widać moich oczu.
Idę przed siebie aby uciec przed własnym cieniem, wokoło słyszę tylko innych, nie
słyszę siebie.
Nakładam kaptur, a wcześniej słuchawki. Jest już dobrze, ale wiem, że może być
lepiej. Nie wiem już nic, nie potrafię odciąć się tak aby skupić się na własnych
myślach. Jestem zdominowany otaczającym mnie światem, wiem że trudno jest być wśród
obcych mi ludzi. Nikt nie rozumie, że ja też chcę żyć, chcę być wolny. Próbuje
stworzyć własny świat, w którym czułbym się jak pan. Nie chcę nikim sterować,
chcę być sam i chcę aby inni to rozumieli i nie przeszkadzali mi , chyba że będę
miał na to ochotę. Utopia.
Czasami mi to wychodzi, ale nie na długo. Szybko się tym nudzę, chcę uciec do ludzi,
ale boję się ich. Pewnie nie mam czego, ale oni mnie nie akceptują, chcą abym był
taki jak oni, dlatego się ich boję...
Nagle słychać strzał. Drzwi się zamknęły. Ciężkie stalowe drzwi zamykane jak
skarbiec z napisem: "wrota nicości".
A za nimi: ziemia jest płaska, taka jaką chcą ją widzieć, chcesz? To może być nawet
okrągła. Wybór należy do Ciebie. Chcesz aby drzewa rosły korzeniami do góry? Nie ma
sprawy. Chcesz aby nie było tam nikogo? Nie ma sprawy! Możesz kreować swój własny
świat, taki jaki chcesz, nie taki jaki chcą inni...!
Jak tam dojść? Niestety nie znam drogi, musisz znaleźć ją sam...
On. (ławeczka nieopodal rzeczki która płynie przez miasto)